poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Niema więź

    "Historia Edgara" Davida Wroblewskiego to dzieło wielowymiarowe. Na stronach tej, trochę mistycznej, powieści odsłonią się przed nami dzieje dwu pokoleń rodziny Sawtellów i ich wysiłki związane ze stworzeniem nowej, idealnej rasy psów. Wszystko to wydaje się jednak być tłem do poznania i zrozumienia osobowości jednego bohatera - Edgara - syna Trudi i Gara, właścicieli hodowli owczarków. 
   Zanim poznamy Edgara, dowiemy się, że jego matka trzykrotnie była w ciąży, najpierw poroniła, potem urodziła martwe dziecko. Edgar przyszedł na świat bez komplikacji, jednak w pierwszych chwilach po porodzie nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Brak fonacji nie związany z żadnymi zdrowotnymi czynnikami (chłopiec nie jest głuchy) towarzyszy mu już przez całe życie i stanowi zagadkę dla czytelnika. 
  Pewnego dnia, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach umiera ojciec Edgara. Chłopiec jest świadkiem tej sceny, jednak nie może zrobić nic, aby wezwać pomoc. Owo zdarzenie odciśnie piętno na całym jego dalszym życiu, a obsesyjne pragnienie wyjaśnienia śmierci Gara i znalezienia winnych doprowadzi do niezwykle zaskakującego i, niekoniecznie szczęśliwego, finału.
 
- Tu centrala. W czym mogę pomóc?
Serce podeszło mu do gardła. Starał się wydać jakiś dźwięk z ust, ale dobywał się z nich jedynie odgłos sapania, kiedy wydychał powietrze. Wziął szeroki zamach i z całych sił uderzył się w piersi, równocześnie usta układając w słowa.
- Czy coś się stało? - zapytała telefonistka.
Ponownie uderzył się pięścią w piersi. I jeszcze raz. Każde kolejne uderzenie wydobywało pojedynczy ton z jego ciała.
- A-n-a-a-a.
- Proszę powiedzieć, kto dzwoni, nic nie rozumiem - rzekła telefonistka.
Almondine cofnęła się o krok i zaczęła szczekać, głęboko i chrapliwie, gwałtownie uderzała ogonem w lewo i prawo i biegała do drzwi i z powrotem.
- Nic nie rozumiem. Skąd jest telefon?
Edgar zaczął uderzać słuchawką o kuchenny blat, aż rozpadła się na części, wówczas zostawił ją zwisającą na sznurze i wybiegł z domu (...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz